Irenę Gałuszkę poznałem kilkanaście lat temu w czasie jednego z plenerów fotograficznych. Zwracała moja uwagę nieustającą aktywnością w poszukiwaniu tematów do fotografii, była bezpośrednią i pogodną osobą.
Wystawę “Stare huty” odbieram jak wielowątkowy utwór muzyczny, w którym siła obrazów powoduje, że słyszymy też niesamowitą muzykę tych miejsc: uderzenia młotów, skrzypienie ocierających się o siebie blach, łoskot maszyn i syczenie rozpalonego metalu, by za chwilę doznać ciszy porzuconych stalowych detali i snu dziewiętnastowiecznych maszyn. I ludzie: utrudzeni, przy pracy i w chwili odpoczynku; nieodłączni twórcy tego niezwykłego koncertu. Aby pokazać ten temat tak sugestywnie i z wielką wrażliwością, jak robi to Irena, nie wystarczy “szkiełko i oko”; potrzebna jest rozległość myśli, umiejętność wsłuchania się w działanie kształtów, strukturę miejsc i materii, .
Sądzę, że w tak przekonującej prezentacji hutniczego tematu pomogło Autorce jej inżynierskie wykształcenie. Przejawia się ono w ascezie formy i zwięzłości kompozycji, jakie emanują z wielu fotografii.
Ta wystawa, to nie tylko ważny akcent w tym, co wystawia się dzisiaj w Polsce, ale też wyłom w “pięknych i nijakich” foto-wystawkach, których pełno w restauracjach, pubach i przeróżnych galeryjkach. Ekspozycja pełna dramaturgii, która zadziwia i przekonuje. Artysta, to ktoś z nas, tyle, że widzący więcej, który – jak Irena Gałuszka – proponuje, abyśmy – upakowani w pędzącym pociągu codzienności – wyhamowali na chwilę i wpatrzyli się w to, co jeszcze chwilę trwa i, co już minęło.
Janusz Mielczarek
O Autorce
Na przebogate archiwum domowe Ireny składa się około 10 tys. negatywów, 3 tysiące fotografii w technice brom oraz około tysiąca przeźroczy barwnych. Powstają wciąż nowe prace, bo nadal chętnie uczestniczy w różnych konkursach i wystawach zbiorowych w kraju i zagranicą. Zaliczyła ich już zresztą ponad 100. Systematycznie powiększa też swą okazałą, bo liczącą ponad 30 nagród, kolekcję, która ostatnio wzbogaciła się o nagrody w konkursach ogólnopolskich i międzynarodowych: „Życie jest piękne” Kielce 2008, 2009; „Portret” Koło 2009, 2010, 2013; srebrny medal FIAP 5. Międzynarodowego Salonu „Martwa Natura w fotografii” Częstochowa 2011; udział w Międzynarodowym Jesienny Salonie Sztuki Ostrowiec Świętokrzyski 2008, 2010, 2012; 7 Międzynarodowe Biennale Miniatury Częstochowa 2012.
Ma również na swoim koncie 18 wystaw indywidualnych. Chciałaby jednak więcej, bo przecież ma z czego wybrać. No a poza tym jej wspaniały i niezawodny Pentax nie może leżeć bezczynnie. Tym bardziej, że pomysłów na wystawy nie brakuje. Wśród nich są też tak zaskakujące jak ten, który właśnie możecie Państwo obejrzeć – „W zakamarkach przeszłości – stare huty”. Podobne zaskoczenie przeżyłem niegdyś oglądając w Galerii Fotografii Miasta Rzeszowa wystawę mistrza Edwarda Hartwiga, który z szalonego na pozór pomysłu pokazania powyborczego krajobrazu w aspekcie plakatowym, stworzył rzecz znakomitą, nie mającą nic wspólnego z dokumentem, a bliską wyrafinowanej grafice.
Stare huty. Cóż może być w nich takiego, by mogły zauroczyć miłośnika fotografii? Czym mogą zaskoczyć nas cielska maszyn, jakieś tryby, pasy transmisyjne, czy inne hutnicze akcesoria? Irena na wielu fotogramach udowodniła, że nie tylko mogą, ale autentycznie nas zaskakują, ba, tworzą niekiedy niepowtarzalny klimat, emanują ciepłem. Trzeba tylko umieć to dostrzec, nacisnąć spust migawki , gdy światło i cień zaczną swą wyjątkową grę o naszą wrażliwość. Powie ktoś, że to klasyka fotografii. To prawda, ale trzeba dojrzeć do takiej klasyki.
Jestem przekonany, że fotograficzna wycieczka po starych hutach w Inowrocławiu, Końskich, Ostrowcu, Rudzie Malenieckiej, Starachowicach i Sielpi (w 1934 roku sielpiańska fabryka stała się pierwszym w kraju obiektem przemysłowym wpisanym do rejestru zabytków) przyniesie wiele dobrych wrażeń, wzbudzi zadumę i refleksje o naszym powszednim postrzeganiu otaczającego nas świata oraz o roli artystów w odkrywaniu go na nowo.
Bogdan Biskup
Wchodzę do starej huty. Półmrok. Gdzieś pobłyskują resztki smaru. Dziwny zapach. Zapach starych maszyn, które kiedyś wystukiwały rytm pracy. Z okna sączy się leniwie światło i z trudem przebija promieniami przez gęste powietrze. Czasem uderzy o metalowy fragment maszyny i zostawi na niej refleks…
Urzekły mnie te stare huty. Ileż w tych dawnych maszynach jest tajemnicy, jakież mają piękne kształty. Niektóre, jak w Sielpi, Rudzie Malenieckiej, Starachowicach miały szczęście i pozostały jako muzealne eksponaty. Mnie najbardziej oczarowały te z Rudy Malenieckiej poruszane pasem transmisyjnym przez olbrzymie koło. Woda porusza olbrzyma zaczyna się spektakl, który do dziś zapamiętałam. Maszyny zaczynają mówić….
Irena Gałuszka

fot. Irena Gałuszka

fot. Irena Gałuszka

fot. Irena Gałuszka

fot. Irena Gałuszka

fot. Irena Gałuszka
Mieczysław Wroński urodził się w 1947 roku w Rakszawie. Fotografuje od lat 70. Jego debiut to udział w I Biennale fotografii artystycznej „Dziecko’” w Rzeszowie (1979 r.) Pasjonują go różne tematy fotograficzne. Główne to: sacrum, chasydzi, konie, reportaż , portret, przemysł. Dużą część twórczości stanowią też takie popularne tematy jak: krajobraz, architektura oraz martwa natura.
Aktywnie uczestniczy w amatorskim ruchu fotograficznym w Stalowej Woli (Stalowowolskie Stowarzyszenie Fotograficzne ANIMUS) oraz w Leżajsku (Klub Fotograficzny OPTIKOS). Bierze udział w plenerach fotograficznych oraz wystawach poplenerowych wystawianych na terenie całego kraju.
Od 2005 r. jest członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików Okręgu Świętokrzyskiego. W 2011 roku za swoją twórczość otrzymał Medal Okręgu Świętokrzyskiego ZPAF.
Uczestniczył w wielu ogólnopolskich konkursach i wystawach zbiorowych. Ważnym osiągnięciem w jego twórczości są wystawy indywidualne: „Pary” (2003), „Cmentarne Anioły” (2004), „Chasydzi” (2005), „Okno Na Świat” (2006), „Spotkani w drodze” (2010), „Chasydzi – Pielgrzymki do Leżajska” (2013). Jego prace ( Cmentarne Anioły ) znajdują się w zbiorach Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli. Jest autorem zdjęć do albumu o Stalowej Woli wydawnictwa „Sztafeta” wydanego w 2006 roku.

fot. Mieczysław Wroński

fot. Mieczysław Wroński

fot. Mieczysław Wroński

fot. Mieczysław Wroński

fot. Mieczysław Wroński